Stawiają nam go za wzór postępowania w każdej sytuacji i w każdym momencie. Jakiekolwiek odchylenie od tego wzoru jest nie do pomyślenia. Nie pytaj, dlaczego. On tak robi i to jest ostateczne uzasadnienie.

Mówią na niego SIĘ.

 

Zasady SIĘ

SIĘ wskazuje, co i jak należy robić. SIĘ nie zabija i SIĘ nie kradnie. SIĘ chodzi do pracy i sumiennie wykonuje swoje obowiązki. SIĘ nie krzywdzi innych, bo SIĘ jest porządnym człowiekiem.

Do powyższych zasad nie mam zastrzeżeń. W końcu jeśli chcemy jakoś razem funkcjonować (i mieć w miarę wysokie prawdopodobieństwo przeżycia kolejnego dnia), to należy ustalić jakieś reguły. I powyższe są logiczne – warunkują to, żeby żyło się nam bezpiecznie.

 

Rób to, co SIĘ robi?

Gorzej, jeśli SIĘ zaczyna panować nad każdym drobiazgiem. Na przestrzeni mojego życia zdarzyło mi się usłyszeć, że powinnam zmienić swoje postępowanie, albowiem:

SIĘ nie wstaje w weekend przed 10:00, a najlepiej  nie wcześniej, niż po południu. Niezależnie od tego, że uwielbiam poranki. To taki piękny czas, gdy mogę snuć i wdrażać moje plany przejęcia władzy nad światem… to znaczy realizować moje cele.

SIĘ pije kawę. Nawet jeśli nie cierpię smaku kawy. Tak, to ja jestem tą irytującą osobą, która rano jest w pełni rozbudzona, nim ekspres przyrządzi czarną ambrozję. Swoją drogą, „kawa” zawsze była dla mnie zjawiskiem społecznym, a nie gastronomicznym. „Pójść na kawę” to synonim „porozmawiać z kimś”. Nikt nie powiedział, że trzeba pić wtedy ten akurat napój.

SIĘ więcej wychodzi i  SIĘ spotyka ludzi. Nawet jeśli jako podręcznikowy przykład introwertyka, często mam ochotę zwyczajnie posiedzieć w domu we własnym towarzystwie. I wcześnie pójść spać.

 

SIĘ… czyli właściwie kto?

Może słyszałeś inne wersje, ale konkluzja jest ta sama. Powoływanie się na SIĘ oznacza „Ja i ludzie, których znam, tak robią, więc wszyscy tak powinni”. Oraz „Jeśli tak nie postępujesz, to jesteś dziwny/a”. Bo inne jest dziwne.

Tu przytoczę jeden z moich ulubionych cytatów:

Dlaczego masz nie mieć racji tylko dlatego, że kilka milionów ludzi tak uważa? (Frank Zappa)

Otóż właśnie. To jest klucz do tych wszystkich zdań o SIĘ: pytanie dlaczego? Czy to, co Ci narzucają, ma jakieś dobre uzasadnienie?

SIĘ nie przechodzi przez jezdnię na czerwonym świetle – ma doskonałą argumentację. Chyba że chcesz zostać zrównany z asfaltem.

Jeśli SIĘ jest kobietą, to SIĘ chodzi w szpilkach – jak dla mnie, nie ma uzasadnienia. To znaczy owszem, ma kilka całkiem dobrych argumentów – wydłużanie nóg, bardziej kobiecy wygląd – o ile te kwestie są dla Ciebie ważne. Jeśli są, to jest to bardzo zrozumiałe.

Ale nie sądzę, by niechodzenie w szpilkach mogło wstrząsnąć posadami społeczeństwa i wywołać trzecią wojnę światową. Poza dysonansem rażącym oczy specjalistów od mody, nie czyni nikomu krzywdy. A ja wyznaję dość niepopularny pogląd, że buty służą do… chodzenia. I to na długich trasach. I powinny pozwalać osiągać prędkość min. 6 km/h.

Zastrzegam, że to moje prywatne odczucie. Nie mam zamiaru wprowadzać zasady, że SIĘ szpilek nie nosi ani iść na krucjatę antyszpilkową. Po prostu ich nie noszę i nie wtrącam się w wybory innych w tej kwestii. Myślę, że w tym pięknym, pełnym różnorodności świecie, dla wszystkich znajdzie się miejsce.

 

Zastanów się

Samo to, że SIĘ coś robi lub SIĘ czegoś nie robi – nie jest dla mnie wystarczającym powodem, żebym i ja się stosowała do tej reguły. Dla mnie ważne jest to, co tak naprawdę stoi za daną zasadą. Jeśli to tylko przyzwyczajenie i „zawsze tak robiliśmy”, to nie czuję się w obowiązku stosować do tej zasady.

W końcu to życie należy do mnie, a nie do SIĘ.

Jeśli więc czujesz brzemię robienia tego, co SIĘ robi – to pomyśl, czy na pewno warto.

 

Przeczytaj, jeśli masz ochotę:

→ W zgodzie z sobą

→ Introwertyk – instrukcja obsługi

→ Nie spełniaj marzeń!